14 października 2013

Nie wszystko takie kolorowe jakby się wydawało.


Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o tej ciemnej stronie planowania ślubu i wesela.



Wybór sukienki, obrączek, sali...
To wydaje się takie piękne.
Jednak nie jest tak kiedy o tym chcą decydować WSZYSCY.

Nie wiem czy we wszystkich rodzinach tak jest.
Jeśli nie, to koniecznie złóż ofiarę w kościele i podziękuj :):)

Mam różne szalone pomysły.
Do nich należą między innymi:

* buty w innym kolorze niż białym
* sukienka jak księżniczka
* Save the Date
* motyw przewodni
* prowadzenie do ołtarza przez tatę

itd.

Te pomysły bardzo podobają się mojemu K.
Jednak jego rodzina patrzy na to całkiem inaczej...

Wiecie jak człowiekowi zaczyna się wszystkiego odechciewać kiedy na każdy pomysł słyszy:
"Ale wymyślasz" "Po jaką cholerę coś takiego?"
...

Rodzina mojego K taka właśnie jest.
Chcą decydować o wszystkim, nie biorąc pod uwagę moje zdanie.

Ostatnio dowiedziałam się, że biżuterię ślubną nie wybieram ja ani mój K tylko teściowa.
Ma być kolorowa z kwiatkami i innymi pierdołami.
Przepraszam za słownictwo, ale po prostu kicz nad kiczami.

Zaproszenia ślubne wybrała dla nas już siostra.
"Bo one takie fajne i tylko złotówkę kosztują! Podam Wam namiary to sobie zamówicie..."

Auto wybrał kuzyn, świadek K. 
"Takie stare, bo fajnie wygląda"

Teść powiedział, że obrączki mają być złote.

Mogłabym wymieniać bez końca.

Moi rodzice łapią się za głowę.
"Przecież to Wasz ślub!"


Chciałoby się Wam planować ślub kiedy z każdej strony już macie postanowione jak to będzie wyglądało?

Nie wystarczy powiedzieć: NIE DZIĘKUJE.

Oni nie rozumieją.

Powiedziałam, że na głowę nie upadłam, by na max. pół godziny jazdy autem płacić ponad 1,5 tysięcy!
Mamy zarezerwowane Audi A4 za 300 zł i tak uważam, że to dużo, ale niech będzie.
Biżuterię wybrałam już wieki temu.
Teraz trzeba tylko kupić.

Obrączki wybieramy z K. Będą z białego i żółtego złota.
Zaproszenia nawet jeśli będą kosztowały 10 zł mają nam się podobać.

Co najgorsze, że sprawy wychodzą już poza tematy ślubne.
Siostra mojego K wszystkim w kółko opowiada, że rok po ślubie, już będzie potomek.
Dziękuje, że ktoś spytał nas o to.
Kiedy zaprzeczam i mówię, że na dzieci to my jeszcze mamy czas to słyszę:

"To nie ty o tym decydujesz!"

A kto? 

Zdaję mieszkanie, w którym mieliśmy mieszkać razem, ale sprawy się tak pokomplikowały, że mieszkanie oddalone jest od miejsca pracy o ponad 60 km. Dojeżdżać nie będziemy.

Szwagier mojego K już wypytuje:
"A gdzie wy będziecie mieszkać?"
"Ja mieszkam z rodzicami i K też"
"No, ale gdzie będziecie mieszkać?!"

Po którymś pytaniu nasuwało się na język: "W d***" :)

"Wynajmiemy mieszkanie"
"Przecież rodzice się nie zgodzą"
"A ile ja mam lat, żeby rodziców pytać?"
"W życiu się nie zgodzą!"
"A ty ich rozumiem bardzo dobrze znasz, bo tych 3 spotkaniach"

"Kupcie sobie mieszkanie!"
"Za co?"
"Kredyt weźcie!"
"Kto nam kredyt da?"
"No bank!"
"Na jakiej planecie ty żyjesz?"

Już widzę tą rozmowę:

" - Dzień dobry przyszłam po 150 tysięcy kredytu na mieszkanie.
- Proszę przyjść za 5 lat.
- OK"

Mogłabym Wam książkę napisać o tym co się teraz dzieje w moim życiu, ale zanudzać Was nie będę.
Ostrzegam tylko przed "rodzinką" przyszłego męża, albo gratuluję, że Wy takich problemów nie macie :):) 


32 komentarze:

Madlen pisze...

oo jejciu masakraa :) ale wiesz co najwazniejsze to nie pozwolic sobie wejsc na glowe ! :)
musicie z tym walczyc i mimo takiego zapedu innych stanowczo im odmawiac to wkoncu wasze wesele :)

Unknown pisze...

Nie ma innego wyjścia!:):) haha

Unknown pisze...

O MASAKRA!! To ja dam na msze:) u nas sie nikt nie wtrąca, ale my tez sami za wszystko płacimy więc może dlatego..? Trzymaj sie i niepoddawaj! To wasze wesele i organizujcie tak jak chcecie! Myśle ze Twój K. Powinien z nimi poważnie porozmawiać. Ze powinni dać spokój ze jemu tez sie to podoba "co wymyslasz" i to wasze wesele.. Więc byłby bardzo szczęśliwy i wdzięczny jakbyscie mogli planować wasze wesele wspólnie Ty i On. Bardzo ważne są spokojne rozmowy i jasne.. No chyba ze twój K umywa ręce i nic z tym nie zrobi to może być cieżko.. Trzymam kciuki..
A co do zaproszeń tez uważałam ze zaproszenia jak ładne to muszą kosztować 10 zł albo wiecej.. Ale przekonała mnie do tego przyjaciółka ze nie na sensu bo goście otworzą przy tobie a pozniej zerkna przed ślubem żeby sie upewnić w dacie i godzinie. Więc my zaoszczędzone na zaproszeniach i kupujemy za 1 zł z wypisanymi gośćmi nawet... Za to nie będziemy oszczędzać na wystroju sali!! :)))

minwedding pisze...

Pogadajcie na spokojnie o wszystkim - muszą zrozumieć, że to Wasz dzień. Wszystko uda Wam się tak jak chcecie :)

Unknown pisze...

haha:) Dziękuje bardzo!:):) Nas niestety nie stać na to byśmy sami sobie organizowali weselę. Od początku mówiłam, że jeśli będzie sytuacja, że musimy brać kredyt na wesele to po prostu go nie robimy. Owszem marzy mi się piękne wesele z piękną suknią, ale gdybym miała być zadłużona przez to przez kolejne lata to bym się mocno zastanowiła. Dobrze, że rodzice wyszli z taką propozycją. Jednak niestety musiałam już usłyszeć, że ja płacę - ja decyduje :(:(

Z tymi zaproszeniami to jest tak, że nie oglądałam szczerze mówiąc cen, na razie tylko wzory. Ale wiesz jak to jest Twoje wesele, a ktoś daje Ci zaproszenie do ręki, które dostała od koleżanki z pracy i nie patrzy na to czy są ładne i co najważniejsze czy nam się podobają tylko, że są za ZŁOTÓWKĘ to nie powiem co cię bierze:):)
Nawet gdybym wybrała różowe z wielką kokardą, brokatem, cyrkoniami w balonie w kształcie serca i z ceną 15zł to i tak będzie to nasza decyzja, a nie ich ... ehhh

Unknown pisze...

Pogadać się z nimi nie da to jest właśnie ten problem. Na razie przejęłam taktykę nic nie mówienia, ale jak się teściowa dowiedziała, że kupiłam sukienkę to mówiła do mojego K: hm, słyszałam, że J już ma sukienkę... czemu nie powiedziała... mogła powiedzieć, a nie że ja się od obcych dowiaduje..
"Obca" to była siostra mojego K, której musiałam powiedzieć o sukience, bo nie wyrobiłam kiedy po raz kolejny usłyszałam, że obok jej bloku jest salon sukien ślubnych i mam tam iść bo są TANIE, nie ładne tylko TANIE.

Z moją sukienką wyglądało to tak, że zrobiłam badanie rynku i spytałam świadkowej o cenę sukienki. Ona bez welonu zapłaciła 3,5 tysiąca. Więc wychodząc z domu w dniu kupna sukienki powiedziałam mamie, że ma liczyć 4 tysiące. Rodzice zrobili na mnie wielkie oczy i powiedzieli OK...

Mierząc sukienki nie spytałam ani razu o cenę. A kiedy już wybrałam sukienkę i byłam 100% pewna mama spytała o cenę i słysząc 2,5 tysiąca obie się uśmiechnęłyśmy:) Byłyśmy zadowolone, że sukienka jest taka jak wymarzona i cena jest niższa niż ta, której się spodziewaliśmy. Świadkowa też powiedziała, że interes zrobiłyśmy. Kiedy natomiast siostra mojego K spytała czy kupiłam sukienkę, to jej drugie pytanie nie brzmiało jak wygląda tylko ile kosztowała....

Unknown pisze...

O kurcze! To jest jakieś nieporozumienie! Jak mój tato mówi baby to kocie łby! W tym przypadku sie nie myli ( teściowa i jej wstretna córeczka!)
Przecież to porażka jakaś! Poradzilas sobie z zakupem sukienki to i resztę rób poza plecami tych dwóch.. No i najważniejsze "olej" kwasne miny i porady.. Nie możesz sie poddać bo jeszcze tyle czasu jest a one przez te miesiące mogą Ci zatruć życie. Bądź twarda nie podawaj sie! Dąż do swoich marzeń i nie pozwól nikomu tego spiep...
Pozdrawiam :)

Unknown pisze...

Kiedy czytam Twoje komentarze to pojawia się wielki uśmiech na twarzy!:) Potrzebne mi jest takie wsparcie, także bardzo dziękuje!!:):)

Unknown pisze...

:D cieszę się! Ale to już ostatni raz!! :D
Trzymam kciuki, żeby wiecej sie nic takiego nie powtórzyło ;) jeszcze raz.. Broń swoich marzeń!

minwedding pisze...

Przykro się robi czytając takie rzeczy. Mocno wierzę i życzę Wam, żeby to Was tylko wzmocniło. Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko się ułożyło i by rodzina Twojego K zrozumiała, że to Wasz dzień, że muszą to przyjąć i pójść na ustępstwa :)

Jeśli chodzi o zaproszenia - to wcale nie jest tak, że ładne muszą kosztować dużo. My wyznajemy taką zasadę, bo wiemy jak to jest brać ślub. Zawsze robimy je tak by się podobały parze i nie były kosmicznie drogie. Chodzi mi o to, że da się połączyć te dwie rzeczy, więc na pewno i Wam się uda :) Wszystko Wam się uda :)

Ale Ci się udało z tą sukienką! Mam nadzieję, że po ślubie ją zobaczymy?

Unknown pisze...

Ja też mam nadzieję, że fortunę nie wydamy na zaproszenia:) Ale wiesz tu nie chodzi o kasę to chodzi o fakt, że siostra mojego K nie spyta czy mi się podobają ani nic tylko od razu ja mam je wziąć bo są tanie, no ale kurcze to nie na tym polegać. Na prawdę oszczędzamy na wszystkim co się da. Na zaproszenia fortunę nie wydam, ale chcę, żeby nam się podobały. Dla nich natomiast liczy się tylko metka z ceną...

Mama moja mówi, że gdybym z nimi poszła kupić sukienkę to bym jej nie kupiła bo cały czas im by coś nie pasowało.
Co najlepsze siostra K powiedziała, że jej koleżanka kupiła sukienkę za 10 tysięcy i jest taaaaaaaaka piękna. A kiedy ja powiedziałam, że moja też jest taaaaaaaaka piękna, ale kosztowała tylko 2,5 tys. to powiedziała, a moja kosztowała 700zł (pomijajać fakt, że ślub brała ponad 10 lat temu!)
Sukienką się na pewno pochwalę, tak jak całą resztą;):)

Unknown pisze...

Dziękuje bardzo!!!:):)

Anka pisze...

Trzymaj się i nie daj się! Przytakuj i rób swoje, żeby wojny nie wszczynać i tak efekt końcowy zobaczą dopiero na ślubie i już nic nie będą mieli do powiedzenia.
U nas teściowa o nic nie pytała i my nie poruszaliśmy tematu, do jakichś 2 tyg przed ślubem - wtedy o wszystko zaczęła wypytywać (chyba nie wierzyła, że się pobieramy..) A czy dywan czerwony będzie - nie, a czy Ave Maryja zaśpiewa ktoś - nie (nie mówiłam już że marsza weselnego nie będzie), a co do jedzenia, a czemu obrączkę tytanową ma P, a jakie kwiaty itd... Kongo. Natomiast moja mama za punkt honoru, Bóg raczy wiedzieć dlaczego, przyjęła sobie udekorować nam auto (nasze zresztą, bo nie wynajęliśmy) -my nie chcieliśmy żadnej dekoracji. Mięliśmy taką przewagę, że jednak za wszystko sami płaciliśmy. Tylko na sukienkę dostałam kasę od Cioci, ale nawet jej nie interesowało jaka, tylko ile ma dać :)

Anka pisze...

Trzymaj się i nie daj się! Wypróbowany sposób to przytakiwać i robić swoje po swojemu. Na ślubie i weselu nikt nie będzie za Tobą chodził i mówił, że kwiaty miały być inne albo biżuteria. W ogóle nie poruszaj tematu ślubu i wesela przy rodzinie narzeczonego, a jak sami zaczną to zmieniaj temat i nie wdawaj się w dyskusje - szkoda nerwów, zwłaszcza, że tak jak pisałam u siebie na blogu odporność na krytykę i pomysły rodzinki spada im bliżej do ślubu.

Nas teściowa o nic nie pytała do 2 tyg przed ślubem (nawet o sukienkę mnie nie zapytała- nic, trochę to przykre mimo wszystko) a potem posypały się lawiny głupich pytań... Czy dywan czerwony będzie, czy Ave Maryja będzie, na 10min przed ślubem siostrzyczki P wymyśliły, że może ich 5 letni bratanek obrączki poniesie! Na wszystko było krótkie i stanowcze NIE. My sami sobie płaciliśmy za wszystko więc rodzina się nie czuła zbyt pewnie wymyślając coś po swojemu, więc łatwo można było spacyfikować tych bardziej pomysłowych, ale np mojej mamy starałam się tak kompletnie nie ignorować jak chciała, żeby owoce filetowane były na bufecie, albo kwiaty na aucie - szukałyśmy wtedy kompromisu w naszych wizjach.

Anka pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Unknown pisze...

Nas niestety nie stać na to byśmy sobie sami wesele robili, chociaż widząc co się dzieje, to zastanowiłabym się dzisiaj 3 razy nad czym czy nie poczekać troszkę i samemu uzbierać. Teraz już za późno! U mnie tylko teściowa jest problemem, siostra mojego K też lubi sobie coś powiedzieć. Więc ja staram się nie wchodzić na te tematy, a jak już spytają to mówię, tylko tyle ile wystarczy, ale i tak za każdym razem jak się z nimi widzę to słyszę: a może to? a może tamto? a to! to koniecznie zrób!" ahhh....

Anka pisze...

O ja, wydawało mi się że jednego z tych komentarzy system nie przyjął, dlatego pisałam 2x. Możesz któryś wywalić i ten też :)

Unknown pisze...

Haha!:) Nie szkodzi, też tak czasem mam:):)

ulabrzydula pisze...

Jak czytam to wszystko to cieszę się, że mnie to nie dotyczy :)
Życie na kocią łapę nie jest takie złe :)

Unknown pisze...

Dobra! Pani Domu weź sie za pisanie dalej tego bloga! :)) nie mam co czytać w pracy ;)

2 inne tez przeglądam ;) pozdrawiam :)

Unknown pisze...

No teściowe są na prawdę "wyjątkowe" :)

Unknown pisze...

W dwóch innych coś nowego napisałam:):)

Unknown pisze...

Dziękuje ;) juz lecę poczytać :D

Unknown pisze...

Chyba sie pogubilam w blogach...
Cudowny slub..
Ten niespodziankowy
Ten
Pani domu..
Jest jeszcze jakiś ? :)

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Niespotykana miłość, amerykańskie wesele i Pani domu:):)

A w niespotykanej nowy post:)

Unknown pisze...

Nowe posty! Zapraszam na perfekcyjny poradni, Wedding Time i Niespotykana Miłość:):)

Anonimowy pisze...

No jasne - zła teściowa, niedobra teściowa, wtrąca się i co jeszcze? A jak myślicie, przykleiła się taka 2 lata temu do syna. Na początku to,to było takie cichutkie, spokojne, ledwie się uśmiechało. teraz to takiej rogi i kopytka urosły. Suknia to nie taka, sala nie ta, i tak ze wszystkim, a to przecież mój syn się żeni. Będzie moja rodzina więc dlaczego to ona ma o wszystkim decydować. Syn też zaczął trzymać jej stronę.Jeszcze nie tak dawno zgadzał się ze mną we wszystkim odnośnie wesela.Córki też brały ślub i miały wesela a wcale tak nie wybrzydzały, jak ustaliliśmy to tak było. Teraz jak jej coś podpowiadają to nie! Ona musi mieć po swojemu, bo to jej ślub!, tak jak by nikt więcej i wcześniej ślubu nie brał.

Unknown pisze...

Rozumiem, że jesteś ANONIMOWĄ teściową, że się tak wypowiadasz...
I to o swojej synowej tak piszesz...

Unknown pisze...

http://www.blogroku.pl/2013/kategorie/wedding-time-a-pomysl-y-na-oryginalna-organizacje-,6be,blog.html GŁOSUJCIE PROSZĘ:)

Anonimowy pisze...

czytam te komentarze i aż uwierzyć ciężko. Naprawdę chyba jestem szczęściarą. Moja Teściowa jak zobaczyła sukienkę na zdjęciu była zachwycona:) co do organizacji wesela i wszelkich wyborów ostateczną decyzję zawsze pozostawia nam. Z drugiej strony obiektywnie patrząc też trzeba zrozumieć drugą stronę. Pomyśl, że dla mamy Twojego narzeczonego to również będzie bardzo ważny dzień i też chciałaby aby był jak najlepszy. Czasami warto gości i rodzinę zaangażować, może przydzielisz im jakieś zadania, tak aby nie czuli się odsunięci na drugi plan i czuli że też mają ważny udział w tym wydarzeniu. Rozumiem, że nie każdy potrafi elegancko i z klasą wyrażać swoje zdanie a taka krytyka po prostu sprawia przykrość, ale Ty możesz być mądrzejsza:) Życzę powodzenia w organizacji! Kasia

Unknown pisze...

Dla mamy mojego narzeczonego to nic wielkiego, już jedno dziecko oddała. Więc z tym nic nowego w sumie, tylko że synowa do d***. O gustach się nie rozmawia, więc też nie będę komentować tego ona pokazywała. Jak tak bardzo chce te swoje rzeczy to mogła je mieć na swoim weselu. Teraz kolej na mnie. Nie można tak wszystkiego krytykować, bo im się nie podoba. Ale nie rozumiem czemu ja nie mogę sama decydować...
Zresztą to i tak nie ma sensu pisać. Jakbyś zobaczyła ostatni post na blogu to zobaczysz, że ślub odwołany. Siostra się do czego przyczyniła. Zniszczyła wszystko i się jej udało. Ślub odwołany z jej powodu. Bo ileż można słuchać, że jestem zła, głupia, nienormalna, antyspołeczna itd.....

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za pozostawienia komentarza ♥♥ Na pewno odwdzięczę się tym samym w wolnej chwili ♥♥

 

Template by Suck my Lolly