27 maja 2013

Latest wedding - moje relacje z wesela kuzynki.


W miniony weekend byłam na weselu u kuzynki i 
postanowiłam popatrzeć na to przyjęcie z punktu przyszłej Panny Młodej.
***
Chciałabym dzisiejszy post poświecić weselu, na którym byliśmy z moim narzeczonym. Wesele rozpoczęło się trochę późno (15:30). 
Z racji tego, że byłam jeszcze na egzaminie to się spóźniliśmy 15 minut - więc na składanie życzeń. Kiedy przyszliśmy większość z gości już było po rosole i czekało na drugie danie. Rosół został nam również przyniesiony (niestety zimny). Drugie danie obejmowało: kluski śląskie, roladę, kotlet mielony oraz kotlet schabowy plus buraczki i surówka w kapusty kiszonej. Pojawił się już wcześniej przeze mnie omawiany problem - napoje. 
Niestety wśród napoi było mnóstwo butelek 7up oraz Mirindy. Trochę mniej Pepsi. W ciągu całego wesela widziałam niestety tylko 3 buteleczki Tymbarka. W dzbankach był nalany strasznie słodki sok, który stał do końca wesela praktycznie nie ruszony. 
Około 20stej doniesiono kilka butelek wody. I to tyle z napoi - niestety znów brakowało czegoś niegazowanego. Jeśli chodzi o procenty, to wódka weselna to Wyborowa. 
Oprócz tego goście mogli napić się piwa Desperados oraz kilka kolorowych trunków (bez wina). Bardzo podobała mi się kolejność podawania deserów. Po obiedzie postawiono ciasta i poczęstowano kawą. Około 2 godziny później poczęstowano nas lodami, a dopiero o 20stej był tort. Każdy zjazd większość i nie było za słodko.  Jeśli chodzi o zimną płytę można było znaleźć: tymbaliki, wędlinę i zółty ser, 2 rodzaje sałatek, panierowany kurczak oraz pieczarki i to chyba wszystko. Pierwsza kolacja to kiełbaski oraz frytki. Druga kolacja to bogracz. To tyle jeśli chodzi o jedzenie.
Zespół potrzebował trochę by się rozkręcić, ale kiedy już to zrobili to dali czadu. Bawiliśmy się do samego końca - rewelacyjnie. Przerwy odbywały się nie jak to zwykle bywa po 3 piosenkach, ale po kilku więcej. Na weselu było również kilka zabaw. Pierwsza to "kareta", gdzie gościa siadają na środku na krzesłach i kiedy usłyszą swoją osobę (król, królowa, koń, koło itd.) muszą wstać i obiec swoje krzesło. Ten, który się zagapi, bądź obiegnie wtedy kiedy nie potrzeba musi pić "karniaka". Druga zabawa, to było zebraniu kilku osób i podzielenie je na 3 grupy. 
Każda z grup była zespołem muzycznym i musieli grać na instrumentach pod rytm muzyki. Ostatnia zabawa to "zabieranie krzesła", czyli bieganie wokół krzeseł i kiedy muzyka przestaje grać - siadamy. Moja przyszła szwagierka wygrała tą zabawę. 

 Oczepiny. 
Jeśli chodzi o oczepiny, to bardzo mi się podobało, że kiedy wybiła dwunasta godzina, orkiestra puściła dźwięk dzwonów wskazujących na godzinę. Niestety same oczepiny były skromne. 
Pani Młoda nie miała welonu więc rzucała bukietem. 
Stanęła na środku, zebrała panny i rzuciła za siebie - to ja byłam tą szczęśliwą, która złapała bukiet. Pan Młody usiadł na krześle i Pani Młoda ściągała krawat - kawalerowie całowali ją po rękach. 
Po wielkim szczęściu (bo pierwszemu kawalerowi wypadł krawat z ręki) mój narzeczony złapał krawat:) Po pierwszym tańcu i pocałunku były dalsze tańce. To tyle w skrócie.
Świadek w 100% spełnił swoją rolę. Zadbał o wszystko i o wszystkich - szkoda, że nie można go wynająć:) Zamiast karteczek na stołach, które wskazywały nasze miejsca otrzymaliśmy drewniane łyżki z naszymi imionami - bardzo udany pomysł. 
Wesele uważam za wyjątkowo udane - goście bawili się bardzo dobrze.  Poza kilkoma minusami, to będzie co wspominać;)

2 komentarze:

Poplątana pisze...

Nie powinniście dostać zimnej zupy!

Unknown pisze...

No nie:):)

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za pozostawienia komentarza ♥♥ Na pewno odwdzięczę się tym samym w wolnej chwili ♥♥

 

Template by Suck my Lolly